Pomnik Roosevelta i Churchila

siedziała na kolanach roosevelta i jadła orzeszki w miodzie, machając nóżkami przez co spadł jej jeden baletek od lanvina.

nie miała niczego innego do roboty, to chodziła po mieście zbierając liście. przysiadła się na ławce na kolana churchila i spojrzała sie na dziewczynę siedzącą obok - cześć masz może ogień? - zapytała

-cześć - odpowiedziała podnosząc głowę na dziewczynę i posyłając jej przepraszający uśmiech - nie mam, niestety - odparła na jej pytanie, zagryzając policzek, po raz kolejny powtarzając sobie że musi chociaż kupić zapalniczkę, żeby nie wychodzić na nołlajfa i sierotkę - nie palę - wyjaśniła, a ja musiałam sprawdzić jej wizytówkę, bo mam zaawansowaną sklerozę i już zapomniałam co jej tam nawypisywałam - ale mam orzeszki - zaśmiała się, podsuwając patricji paczkę.

spojrzała na nią z uśmiechem na ustach - jasne jasne, orzeszki. o też mogą być skoro nie masz ognia - pokiwała głową, poprawiając włosy. miała lekkie wrażenie że dziewczyna też się nudzi razem z nią, skoro przebywała w takim miejscu, a nie w domu. pomacała się po kieszeniach, ale nadal nie znalazła swojej zapalniczki, widocznie musiała wypaść jej w drodze - jestem particia, a ty? co tutaj w ogóle robisz? - zapytała zaciekawiona przekrzywiając głowę w prawo

-ruby - przedstawiła się, ściskając dłoń dziewczyny, po czym sięgnęła po orzeszka, chrupiąc go z zadowoleniem. zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad odpowiedzią na zadane jej pytanie - sama nie wiem... zawsze kiedy nie wiem co ze sobą zrobić, albo mam gorszy dzień, przychodzę na pogawędkę z franklinem i winstonem - poklepała roosevelta po ramieniu, bo skoro siedziała mu na kolanach, było jej łatwiej i bardziej po drodze - dzisiaj nie mam gorszego dnia, więc po prostu się nudzę i zamiast przedzierać się przez prawo powszechne, relaksuję się na świeżym powietrzu - odpowiedziała, wzruszając nieznacznie ramionami - a jaka jest twoja wymówka?

uśmiechnęła się pod nosem, patrząc na dziewczynę. wydawała się jej miłą, kochaną dziewczyną, ale to dobrze. nie lubiła oceniać ludzi po okładce, musiała ich poznać bliżej żeby cokolwiek o nich powiedzieć. podrapała się mimowolnie po policzku, odchylając głowę. nie trzymała już jej na prawą stronę, tylko już całkiem normalnie - miło mi cię poznać, ruby. a ja? ja przychodzę tu tylko dlatego że lubię tych panów. i jednego i drugiego. siedzę na kolanach churchilla i czytam książki. albo jem żelki, piję kawę, cokolwiek a no i obserwuję ludzi! a dzisiaj, dzisiaj się nudzę - pokiwała głową

-w takim razie chyba możemy sobie pod tym względem przybić piąteczkę - posłała jej ładny uśmiech, ciesząc się w duchu, że nie tylko ona jest na tyle pokręcona, żeby spędzać wieczory z posągowymi politykami. sięgnęła po jeszcze kilka orzeszków, oblizując usta ze słodkiej posypki. nad czymś się zastanowiła - gdyby był weekend mogłybyśmy skoczyć do klubu w ramach walki z nudą, ale nie wiem jak ty, mam jutro sporo zajęć, na których nie mogę przymierać w ostatnim rzędzie - westchnęła, marszcząc brwi. doszła do wniosku, że czasami chciałaby być bardziej spontaniczna i zwariowana.

przybiła piąteczkę z ruby, cieszyło ją to że znalazły wspólny temat do rozmowy i że miały coś ze sobą wspólnego. roześmiała się na jej słowa - no też mam jutro sporo zajęć, parę wykładów, parę ćwiczeń... masz rację, ale wiesz jak będzie weekend, dlaczego nie mogłybyśmy wyskoczyć gdzieś razem na drinka do klubu, co ty na to? w weekend możemy się zabawić, wypić trochę więcej, bo na tygodniu to tak trochę kiepsko umierać na ćwiczeniach czy na wykładach - westchnęła, potem lekko wzruszyła ramionami - wiesz co, wymieńmy się swoimi numerami, będzie się nam łatwiej umówić na wyjście czy coś innego - zaproponowała

zastanowiła się nad tym, spoglądając na patricię uważnym spojrzeniem, ale kiedy doszła do wniosku, że na pewno nie jest tajną agentką scotland yardu ani fbi, skinęła głową i podyktowała jej swój numer, czekają aż puści jej sygnał, żeby i ona mogła zapisać kontakt do patricii - nie jestem pewna czy w ten weekend nie będę wyjeżdżać, ale dam ci znać i jeśli zostanę w domu bardzo chętnie gdzieś wyskoczę. w końcu każdy ma prawo do odpoczynku od... hihi, prawa - rozłożyła ręce, bo zabawnie wyszło.

- no tak, ja chętnie zrobie sobie przerwę od języków. studentka prawa? nono proszę bardzo. to fajnie - powiedziała z uśmieszkiem na ustach, nie wyśmiewała się z niej ani nic takiego, po prostu uważała to za bardzo dobry kierunek mający przyszłość konkretną. oblizała wargi, smakowała jak zwykle papierosami, wodą i ciasteczkami - och no dobrze, więc jak nie będziesz wyjeżdżała to ja zamawiam sobie od razu wyjście z tobą do klubu - zastrzegła sobie.

-od języków? na jakiej filologii jesteś? - zainteresowała się uprzejmie, chociaż prawdę mówiąc nie interesowało jej to jakoś szczególnie, skoro nawet się nie znały. nie miała jednak niczego innego do roboty, więc chciała podtrzymać rozmowę z patricią, szczególnie, że nie była żulem ani gwałcicielem - jeśli nie zapomnę - powiedziała z uśmiechem, całkiem szczerze, bo miała tyle na głowie, że momentami zapominała jaki jest dzień tygodnia. na przykład dzisiaj była pewna, że jest wtorek, pozdrawiam.

- szwedzką - powiedziała skoro jej ojciec jest szwedem chciała robić coś w ym kierunku jeszcze bardziej - no dobrze mi to nie przeszkadza jak zapomnisz też nic się nie stanie - powiedziała spokojnie, miłym głosem. pattie nie była jakimś agresywnym człowiekiem, nie chciała się także narzucać ruby, bo wyszłaby na jakaś wariatkę. obserwowała ją przez momencik, spojrzała na zegarek - ja to muszę już lecieć, dobrze? odezwij się kiedyś - pocałowała ją w policzek i poszła do domu.

-ok ok - pomachała jej i pewnie posiedziała jeszcze chwilę i sama zebrała się do domu.